
Cała sprawa ciągnęła się od 2010 roku i dotyczyła zmowy cenowej zawiązanej między Apple i wydawcami, takimi jak Pearson, Hachette Book, Macmillan, Simon & Schuster oraz HarperCollins. W jej wyniku zawyżano ogólną cenę ebooków tak, aby równocześnie wpłynąć na ceny oferowane przez Amazona. Podczas procesu wyliczono, że kwoty żądane za niektóre bestsellery wzrosły nawet o 40%. Co prawda cyfrowe wydania nie są zazwyczaj zbyt drogie, ale liczył się sam fakt sztucznego windowania cen. Całość oczywiście miała służyć zwiększeniu popularności sklepu iBookStore.
Po tym jak sprawa wyszła na jaw, pierwszy wyrok wydano w 2013 roku. Wtedy też uznano Apple i wydawców winnymi zarzucanego im procederu. Podczas gdy pozostałe firmy przystały na zapłacenie łącznej kary w wysokości 166 milionów dolarów, firma z Cupertino postanowiła się odwołać od decyzji sądu. kolejna sprawa ciągnęła się aż do tego roku, ale ostatecznie sąd wyższej instancji podtrzymał poprzednią decyzję i nałożył na Apple karę w wysokości 450 milionów dolarów. 30 milionów USD z tej kwoty pokryje koszty sądowe, 20 mln dolarów zostanie wypłacone pozywającym stanom, a cała reszta pieniędzy ma wrócić do klientów. Otrzymają je wszystkie osoby, które zakupiły ebooki objęte sprawą. Niestety środki te nie będą wypłacone bezpośrednio, a jedynie pozwolą na zakup kolejnych książek w sklepie Apple. Tym samym firma niewiele straci.
Mimo że zasądzona kwota jest dość wysoka, dla Apple nie stanowi aż tak dotkliwej kary. Ponadto kluczowy jest fakt, że odszkodowanie można spożytkować jedynie na kolejne zakupy w iBookStore, więc tak naprawdę pieniądze wciąż pozostają w rękach firmy z Cupertino. Równocześnie sąd oczywiście nakazał jej zaprzestania nieuczciwego procederu, a Apple samo przyznało, że na przestrzeni ostatnich kilku lat ceny ebooków i tak spadły. W toku sprawy przedstawiciele firmy wręcz stwierdzili, że ich działania pozytywnie wpłynęły na cały rynek.