Bloomberg poinformował, że Google pracuje nad opaską do monitorowania zdrowia, która ma znaleźć zastosowanie przy poważnych badaniach medycznych. Urządzenie jest opracowywane w laboratoriach Google X i najwyraźniej uczestniczy w tym ekipa kierowana przez znanego biologa Andrewa Conrada. Powiedział on Bloombergowi, że celem Google jest stworzenie urządzenie medycznego, które może być nawet przypisywane pacjentom. Nie chodzi o konsumencki gadżet.
Urządzenie ma monitorować m.in. puls, rytm serca i temperaturę skóry. Ma również dostarczać informacji ze środowiska jak np. ekspozycja badanego na światło czy hałas. Google chce współpracować m.in. z firmami farmaceutycznymi, aby używać opaski w testach leków. Firma chce spełnić też zrealizować standardy stawiane urządzeniom medycznym w USA i UE, by uzyskać zgody regulatorów na stosowanie urządzenia. Testy urządzenia mają się zacząć latem.
Google bierze zdrowie na poważnie
Aby właściwie ocenić posunięcie Google należy przypomnieć o innych planach firmy związanych z problemem zdrowia. W roku 2013 Google uruchomiła firmę Calico, która miała zająć się "zdrowiem i dobrym samopoczuciem, a w szczególności wyzwaniem starzenia się i związanych z tym chorób".
Na początku roku 2014 Google ogłosiła prowadzenia prac nad soczewką kontaktową do pomiaru poziomu cukru. Taka soczewka mogłaby pomóc osobom chorym na cukrzycę w monitorowaniu poziomu glukozy niemal cały czas, bez ciągłego nakłuwania swojego palca w celu pobrania próbki krwi.
Potem, także w roku 2014, Google ogłosiła ambitny projekt pn. Baseline Study, w ramach którego miały być analizowane liczne informacje "genetyczne i molekularne" pobrane od 175 osób, a później może nawet od tysięcy osób. Celem projektu było "ustalenie obrazu zdrowego człowieka". Taki obraz może pomóc w bardzo szybkim wykrywaniu chorób. Właśnie wtedy Google podjęła współpracę z Andrew Conradem, który wcześniej zajmował się już m.in. wykrywaniem HIV.
W październiku 2014 roku Conrad przyznał, że interesuje go nie tylko obraz zdrowego człowieka. Naukowiec przedstawił ideę pigułki, która mogłaby wykrywać raka. Pigułka ma umieszczać w ciele pacjenta magnetyczne nanocząsteczki, które będą krążyć wraz z krwią. Te cząsteczki mają być pokryte antyciałami lub białkami, które wiążą się z komórkami lub substancjami chemicznymi towarzyszącymi określonym chorobom. Według Conrada magnetyczny rdzeń nanocząsteczek mógłby posłużyć do "wzywania" ich w określone miejsce i w ten sposób można sprawdzić, czy wykryły one chorobę.
Dane, dane, dane...
Pytanie brzmi, czy Google jest w stanie realizować wszystkie te projekty, czy tylko niektóre z nich pozostaną przy życiu? Można sobie przecież wyobrazić, że firma stworzy bardzo różne urządzenia do monitorowania stanu zdrowia, które będą w stanie zbierać różne zestawy informacji. Wiadomo, że twórcy Google są zwolennikami zbierania danych medycznych na bardzo szeroką skalę, wierząc w przyśpieszenie badań nad chorobami dzięki zaawansowanym metodom analizy tych danych. Opaska przypisywana pacjentowi może być tylko jednym z licznych narzędzi zbierania tych danych.
[Marcin Maj]