Jessica Barraza pozwała Teslę po tym, jak rzekomo prawie codziennie doświadczała molestowania seksualnego podczas pracy w firmie, ale nie otrzymała pomocy mimo, że zgłosiła swoje problemy swoim przełożonym i działom kadr.
Według The Washington Post Jessica Barraza pozwała firmę Elona Muska w czwartek. W swoim pozwie zarzuca rzekomo obrzydliwe i oburzające traktowanie przez swoich współpracowników, którzy jak mówi, regularnie dzwonili do niej i dotykali jej bez jej zgody w fabryce Tesli w Fremont w Kalifornii. "Po prawie trzech latach doświadczania całego nękania, okrada to twoje poczucie bezpieczeństwa, prawie cię odczłowiecza" - powiedziała Barraza dla Washington Post. Jej twierdzenia zostały poparte przez kilku innych pracowników Tesli, którzy powiedzieli, że byli świadkami kilku incydentów opisanych przez Barrazę. Problem nie tylko wydaje się być zlokalizowany w tej konkretnej fabryce, ponieważ inni pracownicy Tesli w innych miejscach zgłaszali podobne roszczenia.
"Nie wiem, czy to 12-godzinne zmiany, które trafiają do tych facetów, czy co to jest - po prostu zachowują się, jakby nigdy nie widzieli tam dziewczyn, czy coś (...) Naprawdę czujesz się tam jak kawałek mięsa" - powiedziała pracownica w pobliskiej fabryce Tesli Alisa Blickman dla Washington Post. Barraza wskazuje w tym wszystkim też na dyrektora generalnego Tesli Elona Muska za pomoc w zachęcaniu i rozwijaniu tak toksycznej kultury - w szczególności powołując się na żartobliwy tweet Muska, w którym zasugerował stworzenie "Uniwersytetu TITS".
Według The Washington Post Jessica Barraza pozwała firmę Elona Muska w czwartek. W swoim pozwie zarzuca rzekomo obrzydliwe i oburzające traktowanie przez swoich współpracowników, którzy jak mówi, regularnie dzwonili do niej i dotykali jej bez jej zgody w fabryce Tesli w Fremont w Kalifornii. "Po prawie trzech latach doświadczania całego nękania, okrada to twoje poczucie bezpieczeństwa, prawie cię odczłowiecza" - powiedziała Barraza dla Washington Post. Jej twierdzenia zostały poparte przez kilku innych pracowników Tesli, którzy powiedzieli, że byli świadkami kilku incydentów opisanych przez Barrazę. Problem nie tylko wydaje się być zlokalizowany w tej konkretnej fabryce, ponieważ inni pracownicy Tesli w innych miejscach zgłaszali podobne roszczenia.
"Nie wiem, czy to 12-godzinne zmiany, które trafiają do tych facetów, czy co to jest - po prostu zachowują się, jakby nigdy nie widzieli tam dziewczyn, czy coś (...) Naprawdę czujesz się tam jak kawałek mięsa" - powiedziała pracownica w pobliskiej fabryce Tesli Alisa Blickman dla Washington Post. Barraza wskazuje w tym wszystkim też na dyrektora generalnego Tesli Elona Muska za pomoc w zachęcaniu i rozwijaniu tak toksycznej kultury - w szczególności powołując się na żartobliwy tweet Muska, w którym zasugerował stworzenie "Uniwersytetu TITS".