Po opóźnieniu misji o jeden dzień, dwustopniowa rakieta LV0006 firmy lotniczej Astra Space w końcu wystartowała w sobotnie popołudnie z kompleksu Pacific Spaceport Complex w Kodiak na Alasce. Wystartowała ale najpierw niebezpiecznie zsunęła się z wyrzutni po awarii silnika. Pomimo tego rakieta była w stanie nabrać prędkości i wzbić się w powietrze, ale jej misja i tak nie trwała długo.



Początkowy poślizg był sygnałem przewodnim nieudanego startu, ponieważ załoga bezpieczeństwa lotu zgasiła silniki po około dwóch minutach i 28 sekundach lotu, gdy zauważyła część LV0006 oddzieloną od rakiety. Wystrzelenie rakiety było częścią kontraktu Astra Space z amerykańskimi siłami kosmicznymi na przetestowanie ładunku rakiety - i tak naprawdę jest to tylko ostatnia z serii niepowodzeń startowych dla firmy. Na początku ubiegłego roku jedna z rakiet Astry rozbiła się po awarii systemu naprowadzania. Awarie startów i wybuchy rakiet są nieodłączną częścią gry jaką jest podbój kosmosu. W rzeczywistości inżynierowie podczas nieudanych prób zbierają bardzo dużo danych, które następnie wykorzystują w celu ulepszenia, usprawnienia swoich statków kosmicznych - nie trzeba chyba tutaj wywoływać do tablicy SpaceX Elona Muska.

Astra Space oczywiście chce się pozbierać po nieudanych próbach, aby w przyszłości móc osiągnąć więcej sukcesów. Obecne wpadki są nie tylko krępujące, ale także uderzają w ich finanse. Akcje spółki spadły o ponad 10% po początkowym opóźnieniu startu w piątek, a nieudana sobotnia misja tylko jeszcze bardziej pogorszyła sytuację.